Trzeba dawać, żeby brać
Komentarz Izabeli Gromek, wiceprezes Sekcji Akademickiej Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, nt. ratowania strefy euro.
Na ostatnim szczycie Unii ustalono, że do Międzynarodowego Funduszu Walutowego ma trafić 200 mld euro, by ten mógł spłacać zadłużone kraje strefy. Spoza eurolandu obok Szwecji, Danii, czy Czech, jednym z pożyczkodawców będzie właśnie Polska. Jedną czwartą całej kwoty mają pokryć kraje spoza obszaru wspólnej waluty.
W parlamencie momentalnie zawrzało. Sprzeciw wobec transferu kilku miliardów euro na pomoc krajom zadłużonym argumentuje się głównie wzrastającym długiem publicznym oraz brakiem ekonomicznych korzyści wynikających dla Polski. Szczególnie prawicowa część opozycji jest niechętna, jak sama mówi „ratowaniu bogatszych od siebie państw”.
Niestety pomimo szczerych chęci parlamentarzystów, to nie oni decydować będą o wielkości transferu. To NBP, jako bank centralny Polski podejmie ostateczną decyzję w tej kwestii. Premier Tusk wraz z NBP ustalą warunki przystąpienia do pożyczki dla MFW pochodzących z rezerwy walutowej polskiego banku centralnego. Minister Finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że Polska na pożyczkę dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego przeznaczy 6 mld euro. Jest to adekwatne zarówno do udziału Polski w unijnym PKB odpowiadającemu kwocie 5,8 mld euro.
Nie można także zapominać o zobowiązaniach wynikających z podpisania traktatu akcesyjnego. Do tej pory Polska brała sporo, bo ponad 90mld euro. Mówi się, że możemy być takim beneficjentem unijnej pomocy finansowej jeszcze przez dwie perspektywy finansowe, co umożliwia nam dalszą modernizację.
Unia to nie tylko korzyści, czasem są to też wyrzeczenia, a czasem jest to po prostu akt solidarności. Z czysto moralnego punktu widzenia, jesteśmy zobligowani, biorąc tak wiele do dania niedużej stosunkowo kwoty. Duński parlament zapowiedział, że skłonny jest pożyczyć 5,4mld euro, natomiast Szwecja i Rosja po około 10 mld euro. Jest jeszcze Wielka Brytania, która wstrzymała się na razie z jakimikolwiek deklaracjami.
Jak przyznał prezes NBP, Marek Belka, decyzja o pożyczce dla MFW wynika z planu strategicznego naszego członkostwa w UE i jest bardziej decyzją polityczną. Wielu ekonomistów zgadza się z tezą, że co prawda efekty gospodarcze będą niewielkie, to Polsce znacznie bardziej opłaca się pożyczyć, niż pozostać pasywnym. Korzyści z udzielonej pożyczki to dochód rzędu 0,5 – 1 procent, co w porównaniu chociażby z dochodem z depozytów jest odsetkiem niższym.
MFW w 2010 roku zwiększył Polsce elastyczną linię kredytową do 30mld dolarów. Udzielenie takiej pożyczki podnosi ten pułap. Trudno przecież nie zgodzić się z rządem, że MFW jest najbardziej wiarygodną i stabilną instytucją finansową świata. Jego rating wszystkie agencje oceniają na poziomie najwyższym z możliwych (AAA).
Wciąż pytamy dlaczego nie opłaca się dać. Powinniśmy jednak zapytać dlaczego Polsce nie opłaca się nie dać? Odpowiedz jest prosta: nie opłaca nam się jakiekolwiek dalsze osłabienie, nie mówiąc o upadku strefy euro. Lista konsekwencji nie miałaby końca. Począwszy od poważnych kłopotów wielu banków w Europie , a skończywszy na prawdopodobnej stagnacji gospodarczej Polski. Według wszelkich prognoz rozpad strefy euro oznaczałby spadek polskiego PKB o blisko 7 punktów procentowych, oraz wzrostu stopy bezrobocia do 17 proc..
Nowy pakiet fiskalny nad którym pracowali ministrowie finansów państw członkowskich to jednak tylko zacieśnienie współpracy fiskalnej, nie monetarnej. W dalszym ciągu kluczowe decyzje będą należały do narodowych parlamentów i rządów, a nie Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Co prawda zabieg ten na pewno zdyscyplinuje kraje do ściślejszego przestrzegania postanowień Traktatu z Maastricht, jednak nie uwolni od ograniczeń solidarności fiskalnej. Po raz pierwszy w pracach nad umową międzyrządową dyscyplinującą strefę euro ma wziąć udział Polska. Jest to niewątpliwie duża zasługa pracy naszego rządu i polskiej dyplomacji.
Konkluzją mogą być słowa ministra Sikorskiego, który w swoim przemówieniu powiedział: „Polityka jest często sztuką osiągania równowagi między tym, co pilne, a tym co ważne” i trudno się z nim nie zgodzić.
Izabela Gromek
wiceprezes Sekcji Akademickiej Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego
Sorry, the comment form is closed at this time.