SEA | Atak Obrony Terytorialnej
1902
post-template-default,single,single-post,postid-1902,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,vertical_menu_enabled,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-9.4.1,wpb-js-composer js-comp-ver-4.11.2.1,vc_responsive,mob-menu-slideout-over
 

Atak Obrony Terytorialnej

Atak Obrony Terytorialnej

Wojska Obrony Terytorialnej mają się stać modelową – z ideowego punktu widzenia – formacją i kuźnią właściwie uformowanych kadr dowódczych dla całego wojska polskiego, kadr, które zastąpią dotychczasowe, naznaczone związkami z "przedrewolucyjnymi" czasami korpusy generalski i oficerski.

Problem obrony terytorialnej (OT) pojawił się w środkach masowego przekazu kilka miesięcy temu, kiedy to Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez Antoniego Macierewicza zapowiedziało rychłe jej utworzenie. Podnoszono wtedy rozliczne wątpliwości, a przede wszystkim obawy, czy OT nie stanie się czymś w rodzaju partyjnej milicji. Sprawa OT zniknęła jednak z łam prasy, choć stosunkowo niedawno wielką debatę na jej temat przeprowadziło warszawskie Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie. Warto jednak do sprawy wrócić, bo jest to rzecz o wielkim znaczeniu nie tylko wojskowym, ale wręcz ustrojowym.

Tajna decyzja ministra
 
Jak mają wyglądać Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) nie jest do końca wiadome, jako że decyzja Ministra Obrony Narodowej o ich powołaniu nie jest dokumentem jawnym. Można się jedynie opierać na enuncjacjach prasowych, a także na informacjach przedstawionych przez MON w Sejmie.
Idea stworzenia jednostek obrony terytorialnej ma długą historię. Wypada przypomnieć, że została odłożona na półkę w trakcie przeprowadzanej profesjonalizacji wojska, a powrócono do niej dopiero pod koniec rządów PO-PSL, kiedy to wyszły na jaw rozmaite niedostatki koncepcji Narodowych Sił Rezerwowych.
Sama idea utworzenia WOT nie budzi większych kontrowersji. Panuje dość powszechna zgoda co do tego, że warto mieć takie jednostki wzorem innych wcale licznych krajów. Problem jednak tkwi w tym, że rola takich jednostek jest w rozmaitych krajach bardzo różna. W Stanach Zjednoczonych Gwardia Narodowa to jednostki niemal w pełni bojowe dysponujące ciężkim sprzętem, a nawet samolotami. W innych krajach jednostki obrony terytorialnej pełnią jedynie funkcje strażniczo-ochronne uczestnicząc w zwalczaniu skutków katastrof, czy klęsk żywiołowych, a na wypadek wojny zajmując się ochroną obiektów krytycznej infrastruktury krajowej i są wyposażone odpowiednio tylko do tych zadań.
W polskich warunkach jest dość jasne, że warto mieć jednostki OT, które mogłyby nie tylko chronić rozmaite obiekty i stanowić wsparcie na wypadek klęsk żywiołowych ale także pełnić role lekkiej piechoty wyposażonej jedynie w przenośne środki przeciwpancerne i przeciwlotnicze i będące w stanie np. stworzyć przesłonę dla rozwinięcia jednostek wojsk operacyjnych.
 
Walka z dezinformacją. A co to znaczy?
 
Wątpliwości pojawiają się wtedy, gdy zaczynamy się zastanawiać nad tym, do jakiego stopnia utworzenie takich jednostek o rzeczywistej i znaczącej wartości bojowej jest w naszych warunkach realne i czy jednostki OT nie mają być czymś jakościowo innym od pozostałych jednostek polskiego wojska.
Rodzą się one choćby z lektury przedstawionej w Sejmie „Informacji na temat stanu przygotowań oraz koncepcji organizacji i funkcjonowania Obrony Terytorialnej”. Czytamy w niej bowiem, że poza pierwszym celem WOT, którym jest zwielokrotnienie potencjału odstraszania Sił Zbrojnych RP, jako cel drugi wymienia się „prowadzenie działań antykryzysowych, antydywersyjnych, antyterrorystycznych oraz antydezinformacyjnych w obronie bezpieczeństwa cywilnego oraz kulturowego i duchowego dziedzictwa narodu polskiego”.
O ile wymienione z początku działania, które OT winna móc prowadzić nie budzą większych kontrowersji, to przyznanie jednostkom OT zadania walki z dezinformacją musi budzić zarówno zdziwienie jak też i uzasadnione obawy.
Co to bowiem w praktyce ma znaczyć? Czy OT ma do odegrania jakąś rolę w sytuacji, kiedy w czasie jakiejś demonstracji niesione będą plakaty o „dezinformującej” według władz treści? Czy OT ma włączać się do walki z dezinformacja w internecie czy w środkach masowego przekazu? No i kto ma rozstrzygać, co jest dezinformacją, a co nie – dowódcy jednostek OT, jakiś czynnik polityczny (jaki?) i na jakiej podstawie? W końcu – jak szkolić żołnierzy i kadrę OT do spełniania tego rodzaju zadań?
 
Obrona przed atakami na procesy historyczne
 
Na dodatek, w dalszej części „Informacji” czytamy że „współcześnie coraz większego znaczenia nabiera zwalczanie dotychczas lekceważonych tzw. zagrożeń niemilitarnych, np. ataków na procesy historyczne i kulturowe, ataków informacyjnych na społeczeństwo, czy prób destabilizowania sytuacji wewnętrznej w państwie. Wojska Obrony Terytorialnej mogą z powodzeniem przyczyniać się do ich niwelowania poprzez  prowadzenie skutecznych działań w wymiarze cywilizacyjno-kulturowym”. To zaczyna wyglądać wręcz groźnie – czy OT ma pełnić rolę niepokojąco podobną do roli „strażników rewolucji” znanych z innych mało wartych do naśladowania krajów?
Trzecim celem WOT ma być (znów według „Informacji”) „wzmocnienie patriotycznych i chrześcijańskich fundamentów naszego systemu obronnego oraz sił zbrojnych – tak aby patriotyzm oraz wiara polskich żołnierzy były najlepszym gwarantem naszego bezpieczeństwa i umożliwiły skuteczną realizację programu odbudowy siły militarnej Polski”.
Przyjęcie takiego zadania dość jasno podważa zasadę neutralności światopoglądowej polskich sił zbrojnych. Mogłoby też sugerować, że OT miałoby stać się czymś na kształt Cromwellowskiej Armii Nowego Typu, do której przyjmowano tylko żarliwych protestantów i zagorzałych zwolenników Parlamentu.
A tak nawiasem i nieco przekornie mówiąc, czy oznacza to zwiększoną rolę wojskowego duszpasterstwa w OT? Jeśli nawet nie – a sądzę że tak daleko idąca interpretacja chyba nie znajdzie odzwierciedlenia w praktyce – to i tak powyższe sformułowanie może być odczytane jako uznanie, że żołnierze niewierzący mają mniejszą motywację do obrony kraju i mniejszą wiarygodność niż pozostali.
 
Groźba upolitycznienia jednostek OT
 
Obok problemów związanych z planowanymi celami OT wielkie obawy budzi możliwośc upolitycznienia tych jednostek. Współpraca przy ich tworzeniu z organizacjami proobronnymi jest czymś zrozumiałym i nawet koniecznym, nie może to jednak skutkować przemianowywaniem całych związanych z tymi organizacjami formacji na jednostki OT, jako że niepokojąco wiele z tych organizacji ma wyraźny polityczny profil.
Do OT należy pozostawiać drzwi otwarte poszczególnym członkom organizacji proobronnych, ale nie tym organizacjom w całości. OT winno być strukturą ściśle wojskową bez możliwości ingerencji z zewnątrz w działania i morale poszczególnych jednostek.
Osobnym problemem jest koszt zbudowania WOT. Mimo że sformowanie i utrzymanie jednostki OT kosztuje znacznie mniej niż profesjonalnej jednostki wojsk operacyjnych, wprowadzenie WOT , zwłaszcza w planowanej skali i przy planowanym ich wyposażeniu oznacza wcale nie takie małe koszty. Nie byłoby dobrze, gdyby tworzenie WOT odbywało się z uszczerbkiem dla modernizacji i wyszkolenia naszych wojsk operacyjnych.


Nowe patriotyczne kadry
 
Są dobre powody aby sądzić, że tworzenie WOT ma poza wszystkim jeden cel o fundamentalnym znaczeniu. Można go znaleźć znów w cytowanej wielokrotnie „Informacji”. Czytamy w niej bowiem, że „Wojska Obrony Terytorialnej powinny stworzyć mocny impuls do głębokich zmian kadrowych w systemie obronnym państwa oraz siłach zbrojnych prowadzących do osiągnięcia kilkudziesięciu tysięcy wyszkolonych żołnierzy o dużym potencjale patriotyzmu i poświecenia, którzy w ciągu kilku lat mogą dokonać znaczącej  przemiany pokoleniowej i kulturowej na wszystkich szczeblach kierowania oraz dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP” .
Warto zauważyć, że WOT ma mieć daleko posuniętą autonomię wyrażająca się w tym, że mają tworzyć dodatkowy, odrębny od wojsk lądowych, sił specjalnych, marynarki wojennej i sił powietrznych rodzaj sił zbrojnych z własnym dowództwem, nie podporządkowanym ani Dowództwu Generalnemu ani Dowództwu Operacyjnemu.
Uprawnione więc staje się przypuszczenie, że to właśnie WOT ma się stać modelową – z ideowego punktu widzenia – formacją i kuźnią właściwie uformowanych kadr dowódczych dla całego wojska polskiego, kadr które zastąpią dotychczasowy, naznaczony związkami z „przedrewolucyjnymi” czasami korpus generalski i oficerski.
 
***
 
Chciałbym, aby wyrażone przeze mnie obawy nie znalazły potwierdzenia w praktyce. Aby tak się stało trzeba dostatecznie wcześnie zgłaszać wszelkie wątpliwości, zwłaszcza te, które dotyczą ważnych kwestii, także tych o charakterze ustrojowym.
 

*  Janusz Onyszkiewicz – były Minister Obrony Narodowe, przewodniczący Rady Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego

Artykuł dostępny również na stronie Gazety Wyborczej

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.

SEA