SEA | Co z tą Tarczą?
229
post-template-default,single,single-post,postid-229,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,vertical_menu_enabled,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-9.4.1,wpb-js-composer js-comp-ver-4.11.2.1,vc_responsive,mob-menu-slideout-over
 

Co z tą Tarczą?

Co z tą Tarczą?

Polska opinia publiczna, od pewnego już czasu karmiona jest informacjami o wielkim projekcie instalacji elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w naszym kraju. Jednocześnie w pismach eksperckich oraz na zeszłorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach, pojawił się projekt o nazwie „Tarcza Polski” . Ile w końcu ma być tych tarcz, które w głównym założeniu miałyby chronić polskie niebo?

Polska opinia publiczna, od pewnego już czasu karmiona jest informacjami o wielkim projekcie instalacji elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w naszym kraju. Jednocześnie w pismach eksperckich oraz na zeszłorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach, pojawił się projekt o nazwie „Tarcza Polski” . Ile w końcu ma być tych tarcz, które w głównym założeniu miałyby chronić polskie niebo? 

O amerykańskim projekcie rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w naszym kraju, napisano już wiele. Również na łamach naszego pisma temat tego projektu pojawiał się już kilkakrotnie. Jednakże w szumie informacyjnym, niejako w cieniu pozostał projekt, który może mieć dużo większe znaczenie dla bezpieczeństwa Polski w porównaniu z projektem amerykańskim. Mowa tutaj o projekcie kompleksowego systemu obrony polskiego nieba o nazwie „Tarcza Polski”, rozwijanym przez krajowy potencjał przemysłowy we współpracy z partnerami zagranicznymi. 

Czy polskie niebo jest bezpieczne?
 
Obecnie system obrony przeciwlotniczej (OPL), w większości opiera się na technologiach rodem z czasów Układu Warszawskiego. Dotyczy to przede wszystkim tzw. efektorów czyli środków do rażenia celu. Przez cały okres PRL polska armia, stanowiącą po Armii Czerwonej drugą siłę Układu Warszawskiego, dysponowała stosunkowo nowoczesnym sprzętem. Potencjał obrony przeciwlotniczej Ludowego Wojska Polskiego, pozwalał na zabezpieczenie zarówno zgrupowań wojsk własnych jak i znacznej liczby obiektów o znaczeniu strategicznym dla funkcjonowania państwa. Zadania te były, i obecnie również, realizowane są przede wszystkim w oparciu o sprzęt produkcji radzieckiej. Obecnie do obrony Polski służą systemy mające za zadanie likwidować zagrożenia z powietrza na różnych dystansach. I tak do obrony na dalekich dystansach od 100 do 240 km wykorzystywany jest system rakietowy S-200 WEGA, na średnich dystansach od 20 do 100 km systemy rakietowe S-125 NEWA oraz 2K11 KRUG, a na krótkich od 5 do 20 km 2K12 KUB oraz 9K33M2 OSA-AK. Do obrony na bardzo krótkich dystansach w odległości do 5 kilometrów wykorzystywane są systemy artyleryjskie typu S-60, ZU-23-2, ZSU-23-4, a także zestawy rakietowe STRZAŁA – 2  oraz system rakietowy GROM. Ten ostatni, wchodzący w skład systemu REGA jest jedynym systemem OPL będącym na wyposażeniu polskiej armii spełniającym wymagania współczesnego pola walki. 
 
Jak widać, większość z powyższych systemów swoim rodowodem sięga co najwyżej połowy lat 80. ubiegłego wieku i w związku z tym nie są w stanie skutecznie przeciwdziałać zagrożeniom jakie niesie ze sobą charakter współczesnego pola walki. Ich obecna skuteczność opiera się przede wszystkim na nowoczesnych systemach radiolokacyjnych, dowodzenia i zobrazowania pola walki opracowanych przez krajowe przedsiębiorstwa. Pierwsza wojna w zatoce na początku lat 90., oraz przede wszystkim kampania powietrzna na Bałkanach, wyraźnie pokazały jak duże znaczenie w przyszłych konfliktach zbrojnych będą odgrywały tzw. środki napadu powietrznego oraz sprawne systemy dowodzenia.
 
Również gwałtowny rozwój technologii lotniczych od początku XXI wieku sprawia, że systemy obrony przeciwlotniczej znajdujące się obecnie na wyposażeniu polskiej armii nie koniecznie będą w stanie sprostać takiego rodzaju zagrożeniom z powietrzna jak np. rakiety manewrujące typu Cruise, taktyczne pociski balistyczne typu Iskander czy zaawansowane bezpilotowce. Nie wspominając już o „domowej roboty” rakietowych pociskach niekierowanych wykorzystywanych przez Hezbollah do rażenia celów cywilnych na terytorium Izraela. 
Powyższe przykłady wyraźnie pokazują, że polskie niebo jest obecnie chronione systemami z ubiegłej epoki niespełniającymi do końca wymogów współczesnego pola walki. Podobnie jak było w przypadku naszych sił powietrznych, coraz bardziej konieczna staje się kompleksowa wymiana polskiego systemu obrony przeciwlotniczej, tak jak to miało miejsce w przypadku zakupu myśliwców wielozadanianowych F-16. 
 
Amerykanie nas obronią.
 
Podczas debaty o celowości instalacji elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terytorium Polski, jednym z argumentów jej zwolenników była opinia, że system ten zwiększy bezpieczeństwo Polski, gdyż niejako automatycznie będzie w stanie chronić polskie niebo przed atakiem rakietami balistycznymi. Jest to opinia z gruntu nieprawdziwa i rozpowszechniania jedynie na użytek opinii publicznej. 
 
Dziesięć amerykańskich rakiet z bazy w Redzikowie nie byłoby w stanie skutecznie obronić polskiego nieba przed atakiem z powietrza z kilku co najmniej powodów. Po pierwsza Polska nie znajduje się i podejrzewam, że jeszcze długo się nie znajdzie na liście celów do przeprowadzenia przez tzw. „państwa zbójeckie” ataku rakietami balistycznymi. Zupełnie inną kwestią pozostaje przy tym techniczna możliwość przeprowadzenia obecnie takiego ataku przez Iran czy Koreę Północną. Dlatego też, zgodnie z intencją zbudowania amerykańskiego systemu antyrakietowego, pociski z bazy w Redzikowie miałyby służyć wyłącznie ochronie terytorium Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak pociski SM3 mające wchodzić w system obrony antyrakietowej według nowej koncepcji administracji Baracka Obamy, również nie będą w stanie zapewnić kompleksowej ochrony przed atakiem z powietrza na nasz kraj. Po drugie nie tylko międzykontynentalne rakiety balistyczne mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Rzekłbym nawet, że obecnie tego typu atak jest najmniej prawdopodobny. Dużo większym zagrożeniem dla Polski mógłby być atak taktycznymi pociskami balistycznymi o zasięgu do 300 km czy też zamach terrorystyczny z wykorzystaniem klasycznej awionetki lub zdalnie sterowanego bezpilotowca wyładowanego materiałem wybuchowym lub substancjami toksycznymi. A przed tego rodzaju zagrożeniami z powietrzna amerykański system już by nas nie ochronił.  
 
Skoro Polsce nie zagraża w przewidywalnej przyszłości bezpośredni atak rakietami balistycznymi z Korei Północnej czy Iranu, należy zastanowić się na jakiego typu zagrożenia z powietrza możemy być narażeni. 
Doświadczenia z ostatniej wojny w Gruzji, a także charakter współczesnych konfliktów zbrojnych oraz położenie geopolityczne naszego kraju wyraźnie pokazują, że głównego zagrożenia z powietrzna należy obecnie upatrywać w dużo mniej wyrafinowanych środkach napadu powietrznego, jakim są np. niekierowane pociski rakietowe często tzw. „domowej” produkcji, zdalnie sterowane bezpilotowce, taktyczne rakiety balistyczne, małe obiekty latające (np. awionetki), a także klasyczne środki napadu powietrznego jak nowoczesne myśliwce 4 i 5 generacji czy też klasyczne śmigłowce. 
 
W związku z tym, czy zamiast planować modernizację polskiego systemu OPL w oparciu o wątpliwej skuteczności amerykański system antyrakietowy polscy decydenci nie powinni się skoncentrować nad zaprojektowaniem i zbudowaniem narodowego systemu obrony przeciwlotniczej zdolnego sprostać wyzwaniom współczesnego pola walki, oraz przede wszystkim dostosowanego do polskich potrzeb? 
 
„Tarcza Polski”  
 
Projektem który w znacznie części spełnia te wymagania jest, mało znany medialnie, projekt kompleksowego systemu obrony przed zagrożeniami z powietrza o nazwie „Tarcza Polski”. Jest to projekt polskich przedsiębiorstw rozwijany we współpracy z partnerami europejskimi i dostosowany do polskich i europejskich realiów. 
Za około 5 lat obecnie istniejący system obrony powietrznej naszego kraju wywodzący się – jak wspomniano powyżej – z czasów Układu Warszawskiego przestanie funkcjonować. Polskie niebo zostanie pozbawione jakiejkolwiek obrony. W dodatku już obecnie posiadana liczba zestawów  rakiet przeciwlotniczych  nie jest w stanie zapewnić  osłony wszystkim strategicznie ważnym obiektom w kraju oraz oddziałom wojskowym. W związku z tym istnieje potrzeba głębokiej modernizacji systemu obrony powietrznej, w tym obrony przeciwlotniczej wojsk i obiektów strategicznych, w ciągu najbliższych kilku lat. Realizacja projektu „Tarcza Polski” byłaby podobnym skokiem jakościowym w naszym systemie obrony powietrznej jakim dla Sił Powietrznych był zakup myśliwców F-16. 
 
Nowy system ochrony polskiego nieba będzie się składał z trzech „warstw”, zamiast obecnych czterech, i będzie w stanie sprostać wyzwaniom współczesnego pola walki. „Tarcza Polski” – opracowana wspólnie przez CNPEP RADWAR SA, Przemysłowy Instytut Telekomunikacji przy współpracy z europejskim konsorcjum rakietowym MBDA – ma chronić polskie niebo na trzech poziomach:
 
1 Warstwa MRAD ma stanowić obronę przeciwlotniczą średniego zasięgu – powyżej 50 km i pułapie powyżej 15 000 metrów. W jej skład mają wchodzić radary dalekiego zasięgu opracowane przez PIT, systemy automatyzacji dowodzenia produkcji CNPEP RADWAR oraz zestaw rakiet średniego i dalekiego zasięgu ASTER 30, z europejskiego koncernu MBDA. W zależności od rodzaju celu rakieta ASTER 30  może zwalczać cele powietrzne na odległościach do 100-120 km i wysokościach ponad 20 km. Pododdział stanowiący pierwszą warstwę systemu OPL, składać się będzie z :
– Radiolokacyjnej Stacji Wykrywania i Wskazywania (RSWW)
– Stanowiska dowodzenia – centrum operacji taktycznych (TOC)
– oraz od 4 do 6 samobieżnych wyrzutni po 8 rakiet każda
 
2 Warstwa SHORAD ma zapewnić ochronę powietrzną na krótkim zasięgu od 5 do 20 km i pułapie nie przekraczającym 5 000 metrów. W jej skład mają wchodzić, podobnie jak w pierwszej warstwie, stacje radiolokacyjne i stanowiska dowodzenia polskiej produkcji oraz rakiety krótkiego zasięgu produkcji europejskiej MICA VL. W zależności od rodzaju celu rakieta MICA VL może zwalczać cele powietrzne na odległościach do 15-20 km i wysokościach do 8-9 km. Na jednej mobilnej wyrzutni rakiet mogą się znajdować 4 rakiety w różnej konfiguracji. 
 
3 Warstwa V-SHORAD System obrony przeciwlotniczej o bardzo krótkim zasięgu, do 5 km i wysokości celów do 4 000 m, stworzony ma być w oparciu o polskie technologie rozwijane od roku 1994 w ramach Strategicznego Programu Rządowego (SPR) pn. „Nowoczesne technologie dla potrzeb rozwoju systemu obrony przeciwlotniczej wojsk i obiektów". W jego składać mają wchodzić przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe GROM, systemy artyleryjskie 23 mm, 35 mm, 57 mm oraz kompleksowe zestawy artyleryjsko-rakietowe z rakietą GROM. Przykład takiego systemu stanowi udany rakietowo-artyleryjski system przeciwlotniczy "KOBRA", polskiej produkcji zakupiony min. przez indonezyjskie siły zbrojne. 
 
Kto za to zapłaci?
 
Zrealizowanie jednej z podstawowych funkcji państwa jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa swoim obywatelom, musi nieść ze sobą również pewne koszty. Pozostaje tylko kwestia jak te koszty zminimalizować i w jaki sposób, w możliwe jak największym stopniu, sprawić aby poniesione nakłady się zwróciły. Z pewnością dużo bardziej opłacalne dla polskiej gospodarki będzie złożenie zamówienia na wielomiliardowy kontakt (porównywalny z kontraktem na myśliwce F-16) w polskich przedsiębiorstwach, dzięki czemu zarobi polska firma i polski pracownik tu na miejscu, niż zamówienie gotowego systemu za granicą. Pozostaje pytanie czy modernizując nasze siły zbrojne będziemy przy tym dbać o to, by wydane na bezpieczeństwo środki wróciły do kasy państwa choćby w formie podatków czy zwiększonej konsumpcji pracowników polskich zakładów, czy też będziemy lekką ręką wydawali pieniądze polskich podatników i kupowali gotowe systemy za granicą nie zważając na stan krajowej gospodarki.  
 

 

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.

SEA