SEA | Jak obniżyć polityczne napięcie w Polsce?
3531
post-template-default,single,single-post,postid-3531,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,vertical_menu_enabled,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-9.4.1,wpb-js-composer js-comp-ver-4.11.2.1,vc_responsive,mob-menu-slideout-over
 

Jak obniżyć polityczne napięcie w Polsce?

Jak obniżyć polityczne napięcie w Polsce?

Skala i intensywność napięć politycznych zdominowały całe polskie życie publiczne. Nie jest to coś całkowicie dla nas nowego – w latach 80. do pewnego stopnia było podobnie. Wówczas demokratyczna opozycja skupiona wokół „Solidarności” była przez ówcześnie rządzących traktowana jako targowica działająca w zmowie z siłami reprezentującymi obce interesy i wyznającymi niepolski system wartości. Niemniej ostatecznie w 1989 r. obie strony porozumiały się co do rozstrzygnięć, które zmieniły losy Europy, a Polsce zapewniły niesłychany rozwój i szacunek międzynarodowy.

W nieco mniejszej skali ostre napięcia towarzyszyły uchwalaniu obowiązującej dziś konstytucji. O ile rozmaite szczegółowe jej zapisy nie wywoływały poważniejszych kontrowersji i emocji, to brak w preambule odniesień, w tym tzw. invocatio Dei, znajdujących się w konstytucjach przedwojennych, wywołał ostrą reakcję polskiej prawicy, skupionej w świeżo utworzonej Akcji Wyborczej „Solidarność”, która w swych atakach na twórców tej ustawy zasadniczej uciekała się często do porównań do targowicy. Nie uniemożliwiło to, jak wiadomo, podjęcia po wyborach w 1997 r. rozmów między AWS i „targowiczanami” z Unii Wolności, które doprowadziły do uformowania wspólnego rządu pod kierownictwem Jerzego Buzka.

Co sprawiło, że w obu wypadkach było możliwe osłabienie wcześniej występujących napięć? Była to konsekwencja przejścia od polityki rozumianej jako walka ze śmiertelnym wrogiem, którego po prostu trzeba zniszczyć, do polityki rozumianej jako współzawodnictwo o wyborców, w której oponenta trzeba nie tylko tolerować, ale też w jakimś stopniu uszanować.

Dziś mamy do czynienia z nawrotem myślenia o polityce jako bezwzględnej walce, w której cel uświęca środki. Widać to wyraźnie w działaniach i deklaracjach liderów PiS, którzy nie wahają się odsądzać oponentów od czci i wiary, określając ich nie tylko jako „gorszy sort”, który właściwie winien być wykluczony z polskiej wspólnoty narodowej, ale nawet jako „morderców” i „kanalie”. Walka z takim przeciwnikiem wymaga użycia wszelkich środków, bez względu na „prawny imposybilizm” – tym bardziej że ten ostatni można ograniczać, podporządkowując sobie wymiar sprawiedliwości wraz z prokuraturą. W tej narzuconej sytuacji trudno się dziwić, że także opozycja wychodzi często poza język właściwy dla demokratycznie prowadzonego dyskursu. W końcu w polityce, jak w piłce nożnej, „tak się gra, jak przeciwnik pozwala”. Jeśli przeciwnik gra nieczysto, a sędzia nie gwiżdże, to trudno się spodziewać wygranej czy choćby remisu i trudno utrzymać nerwy na wodzy. Ewangeliczna zasada nadstawiania drugiego policzka nie bardzo ma zastosowanie w polityce.

Żeby móc myśleć o osłabieniu napięć tak bardzo rujnujących polską scenę polityczną, należałoby zacząć od zmiany języka, w którym prowadzony jest polityczny dyskurs i którego używa się w publicznym przekazie.

Ten postulat odnosi się głównie (choć nie wyłącznie) do strony zdecydowanie najbardziej odpowiedzialnej za niszczenie tego języka, czyli do PiS i jego koalicjantów ze Zjednoczonej Prawicy. Oba okresy napięć, o których była mowa wyżej, kończyły się podjęciem zasadniczych rozmów politycznych. Stawało się to możliwe, bo obie strony uznawały, że wymaga tego nadrzędny interes Polski, w zasadniczych sprawach podobnie określany (nawet jeśli nie jest do końca identycznie przyjmowany). Dziś jednak sytuacja jest drastycznie odmienna. Poglądy Zjednoczonej Prawicy na to, jak powinna wyglądać polska demokracja, jaka winna być rola mediów, w tym publicznych (a więc nie rządowych), jakie powinno być miejsce Polski w Unii Europejskiej i jakie powinny być relacje z czołowymi krajami Zachodu, to skrajnie inny pakiet od tego, jak wyglądała polska polityka, jakże owocnie prowadzona przed 2015 r., i czego chce obecna opozycja.

O żadnym nowym Okrągłym Stole nie może być dziś mowy. Nie oznacza to jednak, że nie może być mowy o podejmowaniu rozmów z dzisiejszą opozycją w sprawach, w których budowanie szerszego konsensusu jest nie tylko pożyteczne, ale często wręcz konieczne.

Tak było w przypadku wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Impas w tej sprawie został przezwyciężony dzięki niezwykle cennej inicjatywie Koalicji Polskiej skupionej wokół PSL, która zainicjowała rozmowy z PiS prowadzące do przełamania kryzysu i dokonania ostatecznego wyboru Rzecznika przez Sejm i Senat. Dziś konieczne wydaje się wypracowanie wspólnie z opozycją narodowego programu walki z pandemią, programu opartego na naukowo sprawdzonych rozwiązaniach organizacyjnych i prawnych, nieulegających antyszczepionkowej histerii.

Jest jeden obszar o znaczeniu strategicznym, w którym jest możliwe (a nawet konieczne) szerokie porozumienie głównych sił politycznych: polska polityka wschodnia i związana z tym polska polityka bezpieczeństwa. W tym obszarze nie widać żadnych fundamentalnych różnic (przynajmniej jeśli chodzi o formalne deklaracje), a więc nie ma powodu, aby nie oprzeć takiej polityki na trwałych podstawach politycznych zapewniających tej polityce międzynarodową wiarygodność i siłę, podobnie jak to miało miejsce wobec planów wejścia do NATO. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, kiedy nasza obecna polityka wobec wschodnich sąsiadów ma charakter całkowicie bierny i ogranicza się do mało skoordynowanych reakcji na wydarzenia bieżące, co doprowadziło do całkowitego zaniku jakiegokolwiek zainteresowania ważnych politycznych graczy stanowiskiem i opiniami Polski.

Jeśli to ma być polityka narodowa, winna ona być tworzona pod auspicjami urzędu prezydenta, a najlepszym forum do jej zainicjowania mogłaby być Rada Bezpieczeństwa Narodowego powiększona o dodatkowych przedstawicieli opozycji. Mogłaby ona powołać robocze zespoły ekspertów, a organizacyjnym zapleczem mogłoby być Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

Mogłaby ona powołać robocze zespoły ekspertów, a organizacyjnym zapleczem mogłoby być Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Tym samym można by doprowadzić do tego, że Polska w końcu miałaby jasną, międzynarodowo dostrzegalną i ważącą politykę wobec Rosji i Białorusi, a także wobec innych krajów obszaru postsowieckiego. Polityka wobec Ukrainy, podstawowo ważna, powinna wyjść poza powtarzanie mało znaczących formalnych deklaracji i przywrócić Polsce rolę ważnego i wysłuchiwanego podmiotu, współkształtującego polityki wschodnie zarówno NATO, jak i Unii Europejskiej.  

Bardzo ważnym elementem naszej polityki wschodniej winna też być polityka bezpieczeństwa na tym kierunku. Co prawda opozycja zajmuje często wyraźnie odmienne stanowisko, jeśli chodzi o politykę personalną w wojsku czy politykę zakupów, jest jednak zgodna co do podstaw tej polityki, jaką jest wzmacnianie naszych sił zbrojnych i opieranie naszego bezpieczeństwa na NATO i Unii Europejskiej. Zagrożenia dla bezpieczeństwa integralności, a nawet niepodległości Ukrainy stanowią nowe wyzwanie o wręcz egzystencjalnym dla naszego bezpieczeństwa znaczeniu. Dlatego należałoby wypracować w porozumieniu z opozycją kompleksowy plan wsparcia Ukrainy nie tylko politycznie, ale też materialnie. Nie chodziłoby tu o ewentualne zaangażowanie bezpośrednie naszych sił zbrojnych, ale o wsparcie sprzętowe czy materiałowe, z uwzględnieniem tego, że dziś nasze bezpieczeństwo rozstrzyga się w rejonie Doniecka i Mariupola. Polska dysponuje uzbrojeniem, które jest znane na Ukrainie i które, w odróżnieniu od amerykańskiego, nie wymagałoby długiego szkolenia. 

Podjęciu tego rodzaju wspólnych działań musiałaby jednak towarzyszyć zasadnicza zmiana języka w debacie publicznej i odejście od dotychczasowej skrajnie konfrontacyjnej retoryki. Można powiedzieć językiem sportowym, że w tej grze piłeczka będzie najpierw po tej stronie kortu, gdzie obecnie znajdują się PiS i Zjednoczona Prawica. I nie chodzi tu o dość puste gesty, jak próba podjęcia dialogu z opozycją w sprawie pandemii. Próba, w której chodziło nie o konkrety, lecz jedynie o efekt propagandowy. W tych sprawach chodzi bowiem o niesłychanie ważne interesy i przyszłość naszego kraju.

autor: Janusz Onyszkiewicz

Tekst pierwotnie opublikowany w magazynie liderów opinii „Wszystko co najważniejsze”: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/janusz-onyszkiewicz-jak-obnizyc-polityczne-napiecie-w-polsce/

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.

SEA