SEA | Konferencja pt ” Operacja NATO w Afganistanie”
1672
post-template-default,single,single-post,postid-1672,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,vertical_menu_enabled,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-9.4.1,wpb-js-composer js-comp-ver-4.11.2.1,vc_responsive,mob-menu-slideout-over
 

Konferencja pt ” Operacja NATO w Afganistanie”

Konferencja pt ” Operacja NATO w Afganistanie”

 

W poniedziałek, 8 maja br., w Ośrodku Reprezentacyjnym Wojska Polskiego Helenów odbyła się zorganizowana przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie we współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej RP i Wielonarodowym Korpusem Północ-Wschód konferencja "Operacja NATO w Afganistanie". 

 

 

W konferencji udział wzięli m.in. minister ON Radosław Sikorski, wicemarszałek Sejmu i prezes SEA Bronisław Komorowski, wiceminister obrony Afganistanu dr Joseph Nooristony, zastępca Sekretarza Generalnego NATO ds. Operacji Adam Kobieracki oraz podsekretarz stanu ds. Polityki Obronnej i Stosunków Międzynarodowych Ministerstwa Obrony Litwy Renatas Norkus. 
 
W dyskusji poruszano kwestie związane z przyszłością operacji NATO w Afganistanie, wyzwań i nowych zadań, jakie w kontekście wykonywania misji pojawiają się przed Sojuszem Północnoatlantyckim, budowania bezpieczeństwa i stabilności w regionie, a także przygotowań do rozmieszczenia w tym kraju kontyngentu wydzielonego przez Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód. 
 
Podczas spotkania z dziennikarzami minister Radosław Sikorski zaznaczył, iż w jego opinii misja w Afganistanie pod wieloma względami okaże się trudniejsza i bardziej wymagająca od działań prowadzonych w Iraku, a uczestniczący w operacji polscy żołnierze będą narażeni na niebezpieczeństwo. Zapewnił również, że w ramach przygotowań naszego kontyngentu prowadzone są wszelkie działania mogące zmniejszyć ryzyko, jakie nieuchronnie niesie za sobą każda tego typu operacja. 
 
Zdaniem ministra Sikorskiego trudno obecnie oszacować koszty, jakie Polska poniesie z tytułu uczestnictwa misji afgańskiej. Zależeć one będą m.in. od liczebności naszego kontyngentu oraz od sposobu rozwiązania kwestii transportu żołnierzy. Szef resortu obrony poinformował także, iż w Afganistanie stworzone zostanie tzw. dowództwo kompozytowe,  złożone z przedstawicieli wielu państw ale w bardzo dużym zakresie opierające się na personelu dowództwa Korpusu Północny Wschód ze Szczecina. 
 
Minister Sikorski ponownie zapowiedział, że Polska włączy się do programu Prowincjonalnych Zespołów ds. Odbudowy w Afganistanie (Provincial Reconstruction Team – PRT) oraz że już zgłoszony został nasz akces do szwedzkiego PRT bazującego w Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu. 
 
Kraj PAP, MZ /18:47 
 
Polska misja w Afganistanie droższa niż w Iraku 

AFP 
 
Udział polskich wojsk w operacji NATO w Afganistanie w przyszłym roku będzie droższy i bardziej niebezpieczny od naszych działań w Iraku – ocenia minister obrony narodowej Radosław Sikorski. 
 
"To jest trudna i wymagająca misja. Nasz akces do niej zgłaszał poprzedni rząd. My podtrzymujemy stanowisko w pełnej świadomości, że niestety nasi żołnierze będą tam narażeni na niebezpieczeństwo" – powiedział szef MON w poniedziałek dziennikarzom w Pruszkowie (Mazowieckie), gdzie uczestniczył w konferencji "Operacja NATO w Afganistanie". 
 
Podkreślił, że podejmowane są działania mające zwiększyć bezpieczeństwo, np. kilkudziesięciu oficerów skierowano na kursy językowe m.in. perskiego i pasztu. "Możemy minimalizować ryzyko. Jeżeli jednak komuś się wydaje, że operacja wojskowa może odbyć się bez ryzyka, to żyje w innym świecie" – dodał. Przypomniał również, że do Afganistanu mamy pojechać jako wojska NATO-wskie i w związku z tym sami poniesiemy koszty misji (w Iraku polscy żołnierze działają w ramach koalicji międzynarodowej, która pokrywa część naszych wydatków). W ocenie ministra, trudno obecnie oszacować koszty misji afgańskiej. Będą one związane m.in. z liczebnością naszego kontyngentu, a ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Pierwotnie Polska miała wysłać ok. tysiąc żołnierzy na pół roku, być może jednak – jak powiedział minister – zostaniemy poproszeni "o mniej żołnierzy, ale na dłuższy czas". 
 
"Instrukcja moja od premiera jest taka, by ostateczna suma kosztów była nie większa niż kosztowałoby tysiąc żołnierzy na pół roku" – dodał. Zaznaczył, że koszty misji będą zależały też m.in. od rozwiązania kwestii transportu żołnierzy. 
 
Zdaniem ministra, należy dostrzegać szerszy kontekst wysłania polskich wojsk, m.in. to, że Afganistan, "co najmniej dwukrotnie wpłynął na losy Polski". 
 
"To, że w latach 1980-81 Afgańczycy walczyli z armią radziecką, być może wpłynęło wtedy na decyzję Politbiura, by polskim komunistom kazać zdusić rewolucję +Solidarności+ we własnym zakresie. Po drugie, wojna w Afganistanie była ważnym czynnikiem, który doprowadził do tego, że komunizm na świecie, komunizm radziecki skończył się tak jak się skończył – m.in. zjednoczeniem Niemiec i wolnością dla Polski. Gdy mówimy o pomocy temu krajowi, jego odbudowie, pamiętajmy, że jesteśmy im, jako wolny świat, wdzięczni za to, co zrobili" – przekonywał minister. 
 
Poinformował, że zapadła już decyzja o stworzeniu w Afganistanie od lutego przyszłego roku tzw. dowództwa kompozytowego złożonego z przedstawicieli wielu państw. Wcześniej planowano, że Polska przejmie odpowiedzialność za operację w Afganistanie w 2007 r. 
 
Minister dodał, że uzyskał zapewnienie, iż dowództwo kompozytowe w przyszłym roku w "bardzo dużym zakresie" oprze się na personelu dowództwa Korpusu Północny Wschód ze Szczecina. 
 
Minister zapowiedział, że Polska włączy się do programu Prowincjonalnych Zespołów ds. Odbudowy w Afganistanie (Provincial Reconstruction Team – PRT), których zadaniem jest wsparcie na szczeblu lokalnym odbudowy tego kraju ze zniszczeń wojennych. Poinformował, że zgłosiliśmy akces do szwedzkiego PRT znajdującego się w Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu. 30 polskich żołnierzy ma ochraniać ten PRT. 
 
W ocenie Sikorskiego, Polacy mogliby zaangażować się w odbudowę Afganistanu także wysyłając tam np. inżynierów czy konserwatorów zabytków, co "byłoby bardzo ważne w zdobywaniu życzliwości lokalnej ludności". 
 
Pod dowództwem Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) pozostaje obecnie 9 tys. żołnierzy – w Kabulu oraz w relatywnie spokojnych północnych i zachodnich prowincjach Afganistanu. Pod koniec lipca siły te mają wzrosnąć o przeszło 7 tys. żołnierzy brytyjskich, kanadyjskich i holenderskich, i przejąć od USA odpowiedzialność za południowy Afganistan – najbardziej niebezpieczny rejon kraju. 
 
W sierpniu liczba zagranicznych wojsk w Afganistanie wzrośnie do 32,5 tys. żołnierzy. Misja pokojowa w Afganistanie stanie się największą operacją lądową w 58-letniej historii NATO. 
 
Obecny Polski Kontyngent Wojskowy Afganistan istnieje od marca 2002 roku w ramach sił koalicji antyterrorystycznej w liczbie około 100 żołnierzy. Celem misji jest zapewnienie pokoju i przywrócenie stabilizacji w Afganistanie.
 
Po Iraku naszą, armię czeka jeszcze trudniejsza misja 

9.5.2006 str. 5 wydarzenia 
ANDRZEJ WALENTEK 
 
Polska może wysłać do Afganistanu nawet tysiąc żołnierzy 
 
Szef MON Radosław Sikorski pośle polskich żołnierzy tam, gdzie 20 lat temu sam przyglądał się radzieckiej interwencji – do Afganistanu. Siły NATO w 2007 r. rozszerzą tam swą aktywność. 
 
– Czuję ogromną pokorę przed wyzwaniem, jakim jest Afganistan. Będzie to misja bardziej wymagająca niż operacja w Iraku – mówi szef MON Radosław Sikorski, w latach 1986-89 afgański korespondent wojenny "Spectatora" i "Observera". 
 
W Afganistanie oprócz jednostek bojowych USA, od sierpnia 2003 r. stacjonują także siły NATO realizujące misję ISAF. Wśród nich jest 100-osobowy polski kontyngent, który od marca 2002 r., stacjonuje w bazie w Bagram. Cel jest jeden: wspieranie prozachodniego prezydenta Hamida Karzaja w walce z islamskimi fundamentalistami. 
 
Na początku Sojusz działał jedynie w rejonie Kabulu, jednak stopniowo przejmował kontrolę nad kolejnymi prowincjami Afganistanu. Misja NATO polega nie tylko na zapewnieniu bezpieczeństwa, ale także odbudowie kraju i szkoleniu afgańskiej armii. 
 
Polacy wyjadą do Afganistanu na 11. zmianę natowskiej misji ISAF w sierpniu 2007 r. Dowództwo tej zmiany zostanie w dużej mierze oparte na sztabie stacjonującego w Szczecinie Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód, złożonego z oficerów z Polski, Niemiec i Danii. W przyszłym roku komendę nad Korpusem obejmie polski generał. 
 
Drożej niż w Iraku 
 
– W 2005 r. osiągnęliśmy pełną gotowość operacyjną. NATO oczekuje, że do kwatery głównej ISAF w Afganistanie skierujemy około 160 
naszych oficerów – mówi dowódca szczecińskiego korpusu, niemiecki generał Egon Ramms. 
 
W przeciwieństwie do misji w Iraku, państwa uczestniczące w operacji ISAF w pełni finansują koszty wysłania i działania żołnierzy. 
 
Straty koalicji 
 
Ilu Polaków trafi w sumie do Afganistanu, na razie nie wiadomo. W 2005 r. planowano wysłać ich tysiąc, wczoraj minister Sikorski zasugerował, że nasz kontyngent może być mniejszy, ale w Afganistanie działać będzie dłużej. Utrzymanie tysiąca żołnierzy w Iraku tylko w tym roku pochłonie około 130 mln zł. Przerzucenie takich sił do Afganistanu kosztować może dwa razy tyle. 
 
Afganistan jest uznawany za bardziej niebezpieczny kraj od Iraku. W zeszłym roku siły koalicji poniosły tam większe straty niż w latach 2003-2004. Zginęło ponad 100 Amerykanów i przeszło 30 żołnierzy z innych państw. Ryzyko, na jakie będą narażeni żołnierze wzrośnie w przyszłym roku, gdy siły NATO trafią do najbardziej niebezpiecznych regionów na wschodzie i południu Afganistanu. 
 
– To największa i najtrudniejsza operacja NATO. Dziś uczestniczy w niej około 10 tys. żołnierzy. W lipcu ich liczba wzrośnie do 15 tys., a w 2007 r. planuje się, że będzie ich tam ponad 20 tys. – mówi Adam Kobieracki, zastępca sekretarza generalnego NATO ds. operacji. 
 
– Misja w Afganistanie oznacza ryzyko utraty społecznej akceptacji dla operacji NATO. Dlatego ważna jest rzetelna informacja bez próby lukrowania rzeczywistości, z jaką mieliśmy do czynienia, gdy polski rząd posyłał żołnierzy do Iraku – ostrzega wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO). 
 
Opinie 
 
Spłacamy dług Radosław Sikorski, szef MON 
 
– W porównaniu z Irakiem, misja w Afganistanie będzie droższa o całą logistykę. Sam transport należy szacować na około 50 proc. kosztów całej operacji. Choć będą większe koszty i ryzyko, pamiętajmy o tym, że jesteśmy winni Afgańczykom dług wdzięczności. W latach 1980-81 to oni, walcząc z wojskami radzieckimi prawdopodobnie powstrzymali ZSRR przed interwencją zbrojną w Polsce. 
 
Polska Zbrojna nr 20, 14.05.2006r 

Plany misji w Afganistanie 
 
Aż 160 sztabowców, w tym 69 Polaków ma reprezentować kwaterę Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w dowództwie XI zmiany natowskich sił ISAF w Afganistanie. To dużo, bo w kwaterze w Szczecinie służy 198 żołnierzy ośmiu narodowości. Jak duży odsetek personelu kabulskiej kwatery będą stanowić szczecinianie, okaże się pod koniec maja, gdy w dowództwie SHAPE odbędzie się konferencja generacji sił do X zmiany ISAF – pierwszej dowodzonej przez sztab kompozytowy. Niewykluczone, że po wycofaniu się Hiszpanów w kierowania tą zmianą, zadanie przypadnie WKPW; zatem sztabowcy ze Szczecina wyjechaliby do Kabulu już w lutym 2007 r. – Niestety, korpus jako korpus nie będzie dowodził operacją. Szkoda, bo niedawno uzyskał certyfikat zdolności do tego przedsięwzięcia, a kraje go tworzące zainwestowały spore pieniądze. Szkoda także i dlatego, że w 2007 r. komendę nad formacją przejmie polski generał, który jako pierwszy Polak mógłby dowodzić misją NATO – żałował minister obrony Radosław Sikorski zaproszony na konferencję "Operacja NATO w Afganistanie", zorganizowaną przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie 8 bm. 
 
Formalna decyzja o przejściu kwatery ISAF z rotacyjności na kompozytowość zapadła na początku maja. – Nie da się zmierzyć, która koncepcja jest lepsza. Ale wojskowi twierdzą, że w Afganistanie czas już na kompozytowość – tłumaczył Adam Kobieracki, asystent sekretarza generalnego NATO ds. operacyjnych. Dziś Polacy w ISAF są "zauważalnie nieobecni". Jest ich tam 8. Ale od lipca będzie więcej. Wtedy do Afganistanu poleci ok. 40 wojskowych mających stworzyć – wraz z ochroną – zespół łącznikowo-monitorujący dla regionalnej grupy odbudowy (PRT), zawiadywanej przez Szwedów w Mazar-e-Shariff oraz zespół instruktorów mających w tej samej prowincji szkolić batalion afgańskiej armii. – Na razie nasz udział w PRT będzie sprawą resortu obrony. Będę zachęcał inne ministerstwa o włączenie się do odbudowy Afganistanu. Na północy widzę pole do popisu dla naszych hydrotechników, geologów i konserwatorów zabytków, co byłoby ważne dla zdobycia życzliwości lokalnej ludności – wyjaśnił R. Sikorski dobrze realia tego kraju. Pytany o perspektywy i koszty zaangażowania WP w misję afgańską powiedział, iż możemy zostać poproszeni o wysłanie do Azji Środkowej mniejszej grupy żołnierzy ale na dłużej – w stosunku do nieaktualnych planów zakładających półroczną obecność u stóp Hindukuszu do tysiąca wojskowych. – Mam instrukcję od premiera, by – jeśli sojusz zechce przedłużenia naszej misji – suma wydatków w ciągu roku nie przekroczyła kosztów utrzymania 1000 żołnierzy przez pół roku. Afganistan będzie droższy od Iraku, bo będziemy tam sami płacić za siebie, chyba że sojusz do tego czasu stworzy wspólny budżet operacyjny, na czym nam bardzo zależy. 
 
Do Afganistanu udajemy się z pomocą, bo losy tego kraju – według ministra Sikorskiego – co najmniej dwa razy wpłynęły na losy Polski. – W roku 1981 walka Afgańczyków z inwazją radziecki mogła wpłynąć na decyzję Moskwy o tym, by kazać polskim komunistom zdusić rewolucję Solidarności we własnym zakresie. Zaś w latach 80. ta wojna wpłynęła na to, że komunizm radziecki skończył się zjednoczeniem Niemiec i wolnością dla Polski. Afgańczycy zapłacili za to straszną cenę, porównywalną z naszymi stratami w II wojnie światowej. Jako wolny świat mamy wobec nich dług wdzięczności – stwierdził. – Opinii publicznej trudno będzie w pełni zaakceptować tak odległą misję. Cieszę się więc, że nie próbuje się tworzyć dla niej pozornej argumentacji, mamiąc Polaków rzekomymi korzyściami gospodarczymi, jak w przypadku operacji w Iraku. Tu innego interesu – jak wolność dla innych i wspólny sukces NATO – nie będzie. Dobrze powiedzieć to rodakom na początku – komentował prezes SEA, wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.

SEA