SEA | NATO 3.0 – regionalne centrum w sieci globalnego bezpieczeństwa
242
post-template-default,single,single-post,postid-242,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,vertical_menu_enabled,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-9.4.1,wpb-js-composer js-comp-ver-4.11.2.1,vc_responsive,mob-menu-slideout-over
 

NATO 3.0 – regionalne centrum w sieci globalnego bezpieczeństwa

NATO 3.0 – regionalne centrum w sieci globalnego bezpieczeństwa

Niezależnie, czy to się przyjmie, czy nie, Anders Fogh Rasmussen lubi wskazywać na nowy jakościowo etap w historii sojuszu i nazywa go NATO 3.0. Warto się temu bliżej przyjrzeć, czy rzeczywiście otwiera się przed nami nowy rozdział, czy raczej tylko następny epizod. Na czym polega ta zmiana? Nie wolno przy tym zapomnieć, że nowa Koncepcja Strategiczna to tylko dokument-projekt, którego realizacja może napotkać rozliczne trudności. Projekt bardzo ważny, bo jest wyrazem konsensusu wszystkich 28 członków organizacji, wyrazem wspólnej woli wzmocnienia sojuszniczej solidarności i poprawy zdolności obronnych.

Niezależnie, czy to się przyjmie, czy nie, Anders Fogh Rasmussen lubi wskazywać na nowy jakościowo etap w historii sojuszu i nazywa go NATO 3.0. Warto się temu bliżej przyjrzeć, czy rzeczywiście otwiera się przed nami nowy rozdział, czy raczej tylko następny epizod. Na czym polega ta zmiana? Nie wolno przy tym zapomnieć, że nowa Koncepcja Strategiczna to tylko dokument-projekt, którego realizacja może napotkać rozliczne trudności. Projekt bardzo ważny, bo jest wyrazem konsensusu wszystkich 28 członków organizacji, wyrazem wspólnej woli wzmocnienia sojuszniczej solidarności i poprawy zdolności obronnych. A jednak nie powinno się reklamować nadmiernych oczekiwań związanych z nową strategią, pamiętając, że przyszłość sojuszu w dobie powszechnego oszczędzania pieniędzy zależy przede wszystkim od amerykańskiego przywództwa i zaangażowania oraz konkretnych, zespołowych działań.

 Pierwszy etap historii – zdaniem sekretarza generalnego – to sojusz zimno-wojenny: czysto obronny; duże statyczne armie zwrócone przeciw jasno określonemu wrogowi. To właśnie NATO wersja 1.0, które notabene znakomicie wywiązało się ze swojej roli odstraszającej. Na marginesie warto zaznaczyć, że w tym okresie ani razu sojusz nie podejmował działań operacyjnych. NATO 2.0 trudniej zdefiniować. Okres poszukiwań i transformacji. Jego początek symbolicznie wyznaczył upadek muru berlińskiego. Rasmussen podkreśla, że sojusz pomagał wtenczas w pokojowych i demokratycznych przemianach w Europie. Z nowymi partnerami włączał się aktywnie w rozwiązanie różnych sytuacji kryzysowych, od Bałkanów po Afganistan.  Z naszej strony dodamy, że otworzył drzwi dla nowych członków z Europy Środkowej i Wschodniej. Lecz w poszukiwaniu nowych wyzwań i realizacji zadań pojawiały się znaczne różnice zdań między członkami. Niektórzy politycy czy eksperci w czarnych barwach przedstawiali jego dalsze istnienie. Mówiono, że sojusz nie jest już głównym forum do rozstrzygania problemów bezpieczeństwa transatlantyckiego. Zresztą wcale nie ma pewności, że głosy te ucichną zaraz po przyjęciu nowej strategii.

 
NATO 3.0 składa się przede wszystkim z dwóch, podstawowych, ściśle powiązanych zadań: obrony zbiorowej (collective defense) i kooperatywnego bezpieczeństwa (cooperative security). Obrona zbiorowa stanowi rdzeń każdego sojuszu obronnego. Z artykułu V Traktatu Waszyngtońskiego możemy wnioskować, że atak na kraj członkowski jest atakiem na wszystkich. Lecz artykuł ten jeszcze nie określa dokładnie, jak sojusz będzie reagował w konkretnym przypadku agresji i daje wolną rękę sojusznikom co do sposobu odpowiedzi. Dlatego między innymi Polska – jako kraj brzegowy – domagała się aktualizowania planów tzw. ewentualnościowych, które po zatwierdzeniu, gwarantują automatyczną reakcję sojuszników. Domagaliśmy się też ćwiczeń i manewrów, które weryfikowałyby te plany oraz koniecznych inwestycji infrastrukturalnych umożliwiających skuteczne działania. Chcemy po prostu wyrównania poziomu gwarancji bezpieczeństwa dla każdego członka sojuszu. Im bardziej czujemy się bezpieczni, tym bardziej jesteśmy skłonni do współpracy z zewnętrznymi partnerami i gotowi jednocześnie do wspólnych operacji pokojowych poza granicami NATO. 
 
Współczesne zagrożenia mają specyficzny charakter. Rodzą się najczęściej, choć nie zawsze,  poza granicami NATO. Są trudne do umiejscowienia i potrafią błyskawicznie przenosić się na dalekie odległości. Żadne państwo, także Stany Zjednoczone, nie może sprostać tym niebezpieczeństwom w pojedynkę. Nie wolno czekać aż się zmaterializują, trzeba im efektywnie zapobiegać, gdziekolwiek są ich źródła. Przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się broni masowego zniszczenia i  środków ich przenoszenia, skuteczne reagowanie na złośliwe ataki cybernetyczne czy działania międzynarodowych sieci terrorystycznych, wykorzystujących słabe i upadłe państwa – wszystko to wymaga aktywnego zaangażowania i nowoczesnej obrony (active engagement, modern defence), wymaga zdolności rozwijania współpracy z każdym podmiotem, oferującym jakąś pomoc w zwalczaniu niebezpiecznych zjawisk.
 
NATO potrzebuje partnerów. Potrzebuje uzupełnienia i wzmocnienia dla swoich działań w regionie Euro-atlantyckim i poza nim; czyli wszędzie tam, gdzie występują problemy zdolne w szybkim tempie przenieść się na nasz teren i zagrozić nam bezpośrednio. W tym sensie nasze partnerstwo ma zasięg globalny i obejmuje różne instytucje międzynarodowe, jak ONZ czy Unia Europejska, oraz państwa, jak Rosja, Ukraina, Gruzja czy inne z Partnerstwa dla Pokoju, Dialogu Śródziemnomorskiego, Istambulskiej inicjatywy współpracy czy regionu zatoki Perskiej.
 
Nasza uwaga koncentruje się na dwóch partnerach: Unii Europejskiej i Rosji. Od dawna przeszkadza nam i niepokoi brak odpowiednio zaawansowanej współpracy między NATO i Unią Europejską. Zdecydowanie nie wystarcza nam dość dobre dogadywanie się na terenie działań operacyjnych. Chcielibyśmy, zadeklarowanego w nowej strategii, rzeczywistego partnerstwa strategicznego w oparciu o wzajemną otwartość, przejrzystość i uzupełnienie (openness, transparency, complementarity). Nie stać nas na utrzymanie obecnego stanu rzeczy. Nie możemy zgodzić się na działania pozorowane ani angażować się w te same działania w obu organizacjach jednocześnie. Potrzebujemy koordynacji i współdziałania dla lepszej efektywności w zwalczaniu wspólnych zagrożeń. Jak bardzo potrzeba tej koordynacji, najlepiej widać w Afganistanie.  Trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby ten impas przezwyciężyć. Trzeba pomagać Cypryjczykom w procesie pojednania i zjednoczenia kraju. Trzeba również przyśpieszyć, przeciągające się negocjacje akcesyjne Turcji z Unią Europejską. Turcja powinna stać się członkiem Europejskiej Agencji Obronnej i uczestniczyć w konsultacjach przed wypracowaniem określonego, stanowiska we Wspólnej Polityce Zagranicznej i Bezpieczeństwa.  
 
Rozwój przyjaznych relacji NATO z Rosją jest pożądany, ale dopóki większość rosyjskich elit i społeczeństwa z niechęcią odnoszą się do demokracji, musi obowiązywać zasada ograniczonego zaufania. To nie wyklucza konstruktywnej współpracy w obronie podobnych interesów: wymiany informacji między odrębnymi systemami antyrakietowymi, zwalczaniu terroryzmu, piractwa czy przemytu narkotyków. W tych dziedzinach rysują się spore możliwości wspólnych działań. Pozostają jednak sprawy do wyjaśnienia i rozwiązania, jak na przykład: okupacja części terytorium Gruzji, obecność  wojsk rosyjskich w Naddniestrzu czy ofensywne działania cybernetyczne. Dlatego kontakty z Rosją będą trudne i wymagające dużego wyczucia dynamiki tak wewnątrz-rosyjskiej, jak i w krajach sąsiednich. Politykę zbliżenia z Rosją trzeba realizować krok po kroku, kierując się wzajemnością. Warto wspierać plan modernizacji Rosji prezydenta Miedwiediewa, ale dobrze jest przy tym znać jego realne uwarunkowania i harmonogram działań. Przede wszystkim jednak należy przestrzegać demokratycznych wartości, stać na straży uznania dla suwerenności, niezależności i terytorialnej integralności wszystkich krajów obszaru euro-atlantyckiego. Polska w sposób szczególny doświadczyła tego, że realizacja wspólnych interesów kosztem wartości ostatecznie prowadzi do nieszczęścia.
 
W nowej koncepcji strategicznej słowo Afganistan pada tylko jeden raz, w kontekście nauk, jakie płyną z dotychczasowego przebiegu operacji. Chodzi o konieczność tzw. podejścia całościowego (a comprehensive political, civilian and military approach) w tego typu sytuacjach kryzysowych. Afganistan był jednak jednym z najważniejszych tematów szczytu w Lizbonie. Przyjęto wspólną deklarację o długoterminowym partnerstwie między NATO a rządem Afganistanu. Sekretarz generalny Rasmussen na konferencji prasowej wyraźnie stwierdzał, że NATO pozostanie w Afganistanie jeszcze długi czas. Nie będziemy przekazywać odpowiedzialności Afgańczykom, dopóki nie będą na to przygotowani. A po przekazaniu odpowiedzialności pozostaniemy tam jeszcze w roli wspomagającej. Wcześniej, w ważnym wywiadzie dla Gazety Wyborczej (13.11.2010) Rasmussen zaznaczył, że chciałby aby kraje uczestniczące w tej operacji zaaprobowały wspólny harmonogram i „nie ogłaszały własnych dat poza planem NATO”. W tak trudnej i kosztownej operacji, z każdym dniem i miesiącem, coraz większego znaczenia nabiera sojusznicza solidarność. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Polska nie powinna wyłamywać się z szeregu sojuszników i jednostronnie, przedwcześnie wycofywać swoje wojska. To nie Irak, gdzie operację prowadziła koalicja chętnych pod przywództwem amerykańskim. Tu chodzi o kondycję całego sojuszu – naszego gwaranta bezpieczeństwa. Solidarność czasami wymaga wyrzeczeń. Polska opinia publiczna potrafi to zaakceptować, pod warunkiem konsekwentnego, rzetelnego i uczciwego wyjaśnienia stawki tej operacji. 
 
Wzmocnienie gwarancji bezpieczeństwa w NATO, to bez wątpienia również polski sukces. Lecz to wzmocnienie niesie ze sobą pewne konsekwencje, na które zwykle nie zwracamy uwagi. Po pierwsze, dalsze rozszerzanie sojuszu może być  w przyszłości trudniejsze, mimo szczerych deklaracji o stale otwartych drzwiach dla wszystkich krajów europejskich. Z jednej strony silniejsze gwarancje dla członków budzą obawy, czy rzeczywiście w każdym nowym przypadku możemy je dać. Z drugiej strony, jakby dla równowagi, sojusz obronny zyska na wartości i atrakcyjności dla wszelkich kandydatów. W praktyce przekonamy się, jak to zadziała. Po drugie, konsekwencją wzmocnienia gwarancji obrony terytorium i obywateli jest oczekiwanie od członków większego zaangażowania na zewnątrz.  Wynika to z charakteru obecnych zagrożeń, które są niezwykle trudne do zidentyfikowania, a przy tym ignorują wszelkie państwowe granice. Pod tym względem nasz świat staje się coraz bardziej niepewny i nieprzewidywalny. W tej sytuacji najgorsza byłaby bierność i czekanie na atak przeciwnika u siebie w domu. Wyjście naprzeciw niepewności musi wiązać się z pełną mobilizacją sił i środków. Jak temu wyzwaniu sprostać, kiedy wszędzie widać oznaki zmęczenia i zniechęcenia. Czy NATO w wersji 3.0 spełni pokładane nadzieje? Czy wzmocnienie gwarancji bezpieczeństwa przyczyni się do większej aktywności członków sojuszu?
 

 

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.

SEA